GOLA strzela lider, ale mecz wygrywa się tylko całą drużyną
Wyobraź sobie, że rynek rekrutacji to taki wielki komercyjny staw do komercyjnego wędkowania. Mam taki jeden staw hodowlany po sąsiedzku – przy hotelu Venecia Palace – i, jak pewnie się domyślasz… w najlepsze z niego korzystam 😉
Każdy łowi w tym samym miejscu, podobnymi wędkami i metodami. Na cóż, zdarzają się też oczywiście „spławikowcy” i „grunciarze” z minionej epoki, ale… na szczęście to rzadkość.
Dziś to raczej czasy sterowanych pilotem łódeczek. Podpływają na miejsce i z GPS-em wrzucają pellet dokładnie tam, gdzie zarzucona jest wędka. Ja jeszcze takiej nie mam, ale pewnie niedługo Jaś się takiej doczeka 😃
Może i rywalizacja działa na rybach, ale nie wewnątrz firmy
Wyobraź sobie takie rozmowy nad stawem. Jeden chwali się:
„Mam lepszą przynętę”. A drugi odpowiada: „A ja złowię szybciej”.
To czerwony ocean – raczej czerwony staw, pełen konkurencji, cenowych przepychanek i kandydatów, którzy nagle, po trzech miesiącach, okazują się słabo pasować do zespołu .
A teraz popatrz na niebo i pomyśl o błękitnym oceanie…
Tam nie liczy się to, kto pierwszy wyłowi z wody CV. Kto ma bardziej markowy pellet.
Bo wyłowienie CV kandydata kalibru tytułowego LEWANDOWSKIEGO to jeszcze nie drużyna.
A różnica realnie widoczna jest dopiero wtedy, gdy ludzie naprawdę chcą ze sobą pracować. Grają do jednej bramki. Tworzą zespół, a zespół zawsze znaczy więcej niż pojedyncza gwiazda – z całym szacunkiem dla osiągnięć i poświęceń naszego rodzimego napastnika.
Dopasować puzzelki
Dopasowanie do zespołu i wspólne granie w tempo do jednej bramki to zupełnie inna sprawa niż klasyczna „dostawa kandydatów”.
A czy da się sprawdzić, jak zespół działa i czy potencjalny nowy współpracownik do niego pasuje?
TAK! Tu ważne jest:
- patrzenie na postawę zamiast samej listy kompetencji;
- sprawdzanie stylu komunikacji, a nie tylko znajomości Excela;
- faktyczne dopasowanie kandydata do zespołu, a nie tylko do opisu stanowiska.
Brzmi inaczej niż – może znane Ci hasło – „3 CV za 15 tysięcy”? W standardowej współpracy z agencją rekrutacyjną dostajesz kilka profili kandydatów, np. trzy osoby, spośród których sam wybierasz, kto dołączy do Twojego zespołu.
Tu naprawdę jest inaczej. I właśnie dlatego coraz więcej firm wybiera błękitny ocean, zamiast kisić się w przełowionym stawie.
Może warto się zastanowić. W którym stawie łowi dziś Twoja firma?