474939671509140

Napiszecie mi wniosek, a z rozliczaniem zostanę sam… 

To także Twoja obawa? 

Ostatnio spotkałem się z tytułową obawą. Usłyszałem ją wprost od nowego klienta – firmy z branży opakowań, z bardzo świadomym prezesem. 

Negocjacje 
 

Obawa brzmiała mniej więcej tak: 
 

„A co jeśli napiszecie wniosek, on przejdzie, a potem – jak już będzie trzeba rozliczać, zbierać faktury, ogarniać płatności – to znikniecie, bo wpadnie Wam jakiś bardziej kaloryczny kontrakt?” 

 
Chciałem powiedzieć – to, po co Pan negocjował…? 😉 Ale, wiesz, ugryzłem się w język 😃 

No i… poza tym… rozumiem obawę w 100%

 
Wśród firm krążą różne opowieści. Jedne prawdziwe, inne lekko podkoloryzowane. A człowiek uczy się nie tylko na swoich błędach – trzeba trochę słuchać i wyciągać wnioski z tego, co dzieje się wokół. 

To jak to jest? 
 

  • Pisanie wniosku jest trochę jak szycie na miarę – wymaga skupienia, kreatywności, znajomości przepisów i… deadline’ów. W tym przypadku obstawiałbym, że wymiana osoby/firmy przygotowującej wniosek w trakcie jego pisania – spowoduje KATASTROFĘ
  • Rozliczanie to bardziej inżynieria finansowo-komunikacyjna. Tu nie ma miejsca na freestyle, ale jest za to miejsce na porządek, procedury i komunikację z instytucją. Cały proces trwa około dwóch lat. I tu zmiana, z pewnością, nie spowoduje dramatu. Doprecyzuję może jeszcze – pod warunkiem, że zmiana osoby lub firmy rozliczającej projekt nie wynikała już właśnie z jakiegoś DRAMATU. 

Bo rozliczanie projektu to: postępowania ofertowe + faktury + wnioski o płatność. I to jest meritum – reszta to tylko dodatek. 

A jakbym tak… 

 
… miał wybrać najważniejszą z tych trzech rzeczy, to będzie to postępowanie ofertowe. Trzeba je na tyle sprytnie napisać, żeby jednoznacznie nie wskazać preferowanego dostawcy i skutecznie pozbawić niechcianych oferentów dostępu (na przykład tych, którzy oferują chińskie maszyny). 

 
Wracając do obawy o to, że zostaniesz na lodzie z rozliczeniem

Nie ma co się obawiać pod warunkiem, że trzymasz się tej złotej zasady: 

 
Etap pisania wniosku – nie zmieniaj zajmującej się tym osoby lub firmy.  
Etap rozliczania projektu – jak trzeba i nie da się inaczej, to możesz zmienić osobę lub firmę. 

A tak BTW… to nam zależy 

 
Zależy nam nie na jednorazowych strzałach, tylko na stałych klientach. Oprócz karmienia morale i ducha takimi rzeczami, jak pochwała od klienta na przykład, że widzi zaangażowanie i pracę „z głową”, to… od strony zarządzania i bezemocjonalnych cyferek – nowy klient to koszty: sprzedaży, onboardingu, komunikacji, edukacji.  

Więc współpraca na stałe po prostu zarówno się OPŁACA, jak i WARTO – a to, parafrazując Jacka Walkiewicza, najlepszy układ 😉 

Mogę Cię zapewnić, że naszą misją jest wspieranie rodzinnych firm produkcyjnych, a nie zostawianie ich z rozgrzebaną halą w połowie budowy. 

Więc nie, nie znikniemy. 

Prędzej zadzwonimy, żeby zapytać, czy jesteś już gotowy, żeby wspólnie pisać kolejny wniosek 😉 

Chcesz być
na bieżąco z dotacjami?

Poznać prawdziwe historie
i dowiedzieć się, czego unikać?